Ten artykuł pochodzi z archiwalnego Android Magazine 01/2013
Nie znoszę, gdy przeciwnicy Androida krytykują go. Nawet nie chodzi o to, że to mój ulubiony system. Chodzi o zanik merytorycznych dyskusji w tym temacie. Ja lubię go krytykować, bo czuję, że mam do tego większe prawo z racji moich upodobań. I robię to z troski.
Tym razem jednak nic złego o Androidzie nie napiszę. Odniosę się jednak do częstej krytyki zielonego robocika, gdy ten jest już „stary”, a pojawia się w nowo wydawanych urządzeniach. Nierzadko fani iOS, a nawet i samego Androida, krytykują producentów za umieszczanie Androida w wersji 4.0 w całkiem nowych smartfonach czy tabletach. Pora zastanowić się, czy nowszy Android to rzeczywiście korzyść.
Nowy Android. Czy to rzeczywiście korzyść?
Android 4.0 Ice Cream Sandwich ujrzał światło dzienne 16 grudnia 2011 roku, czyli nieco ponad rok temu. Czy to dawno? Tak. Czy to ważne? Nie. Ważne jest to, jakie w tym czasie zaszły zmiany i jaki realny wpływ mają one na użytkowanie naszego telefonu czy tabletu.
Nawet dziś produkowane są smartfony i tablety z Androidem 4.0 na starcie. Zdarza się to nawet topowym producentom – LG Swift G, HTC Desire X i wielu innym. Jeszcze gorzej jest z aktualizacjami. Około połowa smartfonów z Androidem wisi na 2.3, ale mnóstwo telefonów z 2012 roku, które już dawno powinny otrzymać Androida 4.1, jeszcze go nie mają. Niektóre przypadki są oczywiście skrajnie niedopuszczalne. A wierzcie mi, to nie jest tragedia.
Jakie są korzyści z posiadania nowszej/najnowszej wersji Androida? System szybciej działa, oferuje dużo więcej funkcji, teoretycznie jest bezpieczniejszy. Nie ukrywam, było to odczuwalne przy przesiadkach między Androidami 1.5/2.1/2.2/2.3 i 4.0. A jednak przytłaczająca większość tych korzyści dotyczy tak naprawdę tylko czystego Androida i jego wewnątrzsystemowych usprawnień. Przykład? Nieduża część smartfonów, pomimo posiadania przedniej kamerki, nie otrzymała funkcji odblokowania ekranu twarzą po aktualizacji do Androida 4.0.
Prawda jest taka, że na aktualizację w 90% przypadkach składają się zmiany nie tylko w systemie, ale przede wszystkim w nakładce. W tym momencie właściciele Samsunga Galaxy S II z Androidem 4.0 czekają na Jelly Beana. Na co dokładnie czekają? Na Android Beam? Na usprawnioną przeglądarkę, kalendarz, aparat i galerię? Na zmiany w klawiaturze, aplikacji SMS? Nie. Nakładki od jakiegoś czasu wyprzedzają niektóre możliwości czystego Androida i zamieniają natywne aplikacje na własne, z własnymi funkcjami. Większość z nich właściciele SGS II już mają. Jedyne istotne zmiany, z których wielu użytkowników z chęcią skorzysta to Google Now i przede wszystkim rozszerzone powiadomienia. Gwoździem programu jest jednak przybliżenie designu nakładki do Nature UI z Samsunga Glaxy S III, która znacząco rozszerzy możliwości SGS II. Nowości wynikających z samego nowego numerku Androida praktycznie nie uświadczą.
Pamiętam czasy HTC Desire HD, kiedy to przesiadka z Androida 2.2 na 2.3.5 nie oznaczała dla użytkownika zupełnie nic. Zmiany były widoczne jedynie na poziomie Sense (całkiem istotne zresztą). Dziś, aktualizując HTC One X z Androida 4.0 do 4.1, z radością przywitałem rozszerzone powiadomienia i Google Now (z którego bardzo mało korzystam). Reszta zmian wynikała z racji aktualizacji Sense 4.0 na Sense 4+.
Niedawno uzyskałem dostęp do Sense UI 5.0 z najnowszego nadchodzącego flagowca HTC. Zmiany są spore (więcej przeczytacie na czujnym-okiem.pl) i mam nadzieję, że położę na tej nakładce ręce jak najszybciej. Kręcą mnie jednak zmiany w niej samej, a nie w Androidzie 4.2, który wydaje mi się dość zbędny.
Najnowsze aktualizacje. Dla kogo są ważne?
Dla właścicieli smartfonów i tabletów z czystym Androidem, głównie dotyczy to Nexusów. Ci jednak nie mają się czym martwić, dostają je bowiem najszybciej i najczęściej. Gorzej jest z producentami trzecimi. Taki ZTE Grand X In i Motorole aż się proszą o Jelly Beana, bo dostałyby prawdziwego kopa.
Trzeba pamiętać o tym, że kupując dziś np. smartfona średniej klasy z Androidem 4.0 otrzymujemy w pełni funkcjonalne i naprawdę zaawansowane urządzenie. To nie Android 2.3, któremu brak Holo Theme i gdzie nie da się zainstalować nawet Google Chrome. Chcesz czerpać korzyści z najnowszych wersji Androida? Kup Nexusa.
Oczywiście nie wolno producentom pobłażać i przymykać oko na sytuacje, do których dopuszcza np. Motorola, LG, a czasem nawet i HTC czy Samsung. Należy jednak czasem zadać sobie pytanie, czego naprawdę oczekujemy od naszego telefonu czy tabletu i jak bardzo potrzebujemy pewnych nowych funkcji. Nierzadko okaże się, że już je mamy, albo bez problemu znajdziemy w Google Play jakąś aplikację-zamiennik dla danych funkcji.
Android 4.0 czy 4.1 we flagowych urządzeniach to jeszcze nie powód do narzekań. My po prostu cierpimy na żądzę nowości. My – niewielki odsetek użytkowników będących fascynatami i ludźmi zwyczajnie zorientowanymi. Pani Joasia z klatki obok nawet nie wie, jaką wersję Androida posiada. Piernika jadła na Święta, a Lodowej Kanapki nawet nie potrzebuje.