18 kwietnia, dokładnie o 22:30, w warszawskim centrum handlowym Arkadia odbył się przedpremierowy pokaz następcy najpopularniejszego urządzenia z Androidem – Samsunga Galaxy S4. Miejsce zostało wybrane nieprzypadkowo, bo w ramach imprezy otwarto również pierwszy w Polsce sklep firmowy tego koreańskiego giganta, Samsung Brand Store. Nie zabrakło tam oczywiście naszej mocnej, trzyosobowej ekipy.
Samsung Brand Store
Samą imprezę wspominamy dobrze, była dopracowana pod względem „artystycznym”, chociaż, co rzucało się „w uszy” – kilka razy szwankowało nagłośnienie, raz będąc niewystarczające, innym razem – zbyt głośne. Zabrakło też znanych wykonawców (chociaż muzyka na żywo oczywiście była), jak było np. w przypadku premiery Galaxy S II, którą swoją obecnością uświetniła Monika Brodka.
Sam sklep (obsługiwany tak naprawdę przez sieć Sferis) prezentuje się interesująco – został urządzony w minimalistycznym stylu i utrzymany w jasnej kolorystyce, ale nie jest zbyt duży. Na pewno daleko mu do placówki typu „megastore” – na miejscu nie znajdziemy pełnej oferty urządzeń Samsunga, a jedynie gadżety mobilne i akcesoria do nich. A przynajmniej tak się zapowiada, bo w dniu otwarcia na stołach królowały tylko Galaxy S4 – dopiero na końcu sali dało się znaleźć inne smartfony, kilka par słuchawek i tablety, zaś przyczepione do ścian Smart TV służyły wyłącznie wyświetlaniu reklam tego najnowszego flagowca.
Sukces tego typu miejsca (bo ma to być coś więcej, niż tylko „sklep”) w dużej mierze zależeć będzie od wyszkolenia i podejścia obsługi. Nikt chyba nie wątpi (patrząc po wystroju i asortymencie), że Brand Store ma być odpowiedzią na sklepy oferujące urządzenia i akcesoria Apple. A w takich miejscach – przynajmniej w tych prawdziwych, oficjalnych Apple Store’ach – jakość obsługi jest wręcz legendarna. Pożyjemy, zobaczymy – na razie, jeśli nie wybieracie się do Samsung Brand Store osobiście, możecie odwiedzić stronę internetową placówki.
Galaxy S4
Gwiazdą wieczoru był oczywiście najnowszy Galaxy S. Gdy tylko podniesiono białe obrusy, pod którymi ukrywały się najnowsze gadżety, wzięliśmy się ostro do zabawy. I chyba wszyscy mieliśmy podobne odczucia.
Galaxy S4 to porządna, solidna ewolucja Trójki. Tylko tyle i aż tyle – ale to wiedzieliśmy już właściwie po samej premierze. Tego dnia po prostu potwierdziły się wszystkie nasze przypuszczenia.
Przede wszystkim, urządzenie wygląda o wiele lepiej, niż poprzednik. Jest smuklejsze i elegantsze, a obudowa delikatnie mieni się błyszczącymi drobinami, gdy spojrzymy pod odpowiednim kątem (z tego też powodu model „czarny” wydaje się być tak naprawdę szary). Na pierwszy rzut oka nowy S zdaje się być większy od Trójki, ale to tylko wrażenie spowodowane zastosowaniem większego ekranu. Niestety, materiał z jakiego została wykonana nie zmienił się – to nadal ten sam, gładki i nieprzyjemny w dotyku plastik.
Piorunujące wrażenie robi za to ekran – a przynajmniej takie zrobił na mnie, ale nawet Bartek przyznał, że obraz prezentuje się naprawdę dobrze. Obrazy, jak to na AMOLEDA przystało, są żywe i soczyste, ale najwięcej zdziałało zastosowanie rozdzielczości 1080p. Dzięki temu, mimo użycia matrycy PenTile, wszystko jest wreszcie ostre jak brzytwa.
O wydajności urządzenia wiele powiedzieć się nie da – warto tylko wspomnieć o tym, że wszystkie egzemplarze wystawione na premierze, wyposażone były Snapdragona 600 i nie dane nam było sprawdzić, jak sprawdza się autorski, ośmiordzeniowy procesor Samsunga – Exynos Octa.
Przetestowaliśmy za to niektóre z nowych funkcji TouchWiza. Świetnie działa Air View – zupełnie jak na urządzeniach z serii Note, ale oczywiście nie wymaga rysika. Trochę gorzej sprawdza się sterowanie oparte o kamerę śledzącą nasz wzrok. Smart Pause faktycznie zatrzymuje film (naprawdę błyskawicznie), gdy odwracamy wzrok, ale gdy w ekran skierowane są oczy kilku osób, urządzenie „wariuje”. Zapewne nie wie, na kim skupić.
Interesująco zapowiada się też Group Play – przetestowali ją Bartek z Wojtkiem, grając w grę, której zasad nikt z nas do końca nie rozumiał. Smartfony sparowały się bez problemu, ale wspomniana gra nie oferowała prawdziwego „multiplayera”, a jedynie podgląd na żywo punktacji przeciwnika.
Na koniec zostawiliśmy sobie S Health. Niestety, o tej aplikacji także nie możemy powiedzieć zbyt wiele – w sklepie nie były jeszcze dostępne akcesoria sportowe do S4, więc jedynie na szybko przejrzeliśmy funkcje, jakie oferuje. Zapowiada się ciekawe połączenie Endomondo, FatSecret i kilku innych narzędzi, a wszystko to okraszone ładnym, żywym interfejsem. Naszą uwagę przykuły też wyjątkowo groteskowe tłumaczenia pozycji w menu, jak np… Tropiciel żywności (org. Food tracker).
Warto?
Premiera była ciekawa, urządzenie interesujące i – osobiście – nie mogę doczekać się, kiedy trafi do redakcji. A wtedy na pewno stanę pierwszy w kolejce do testów. Jednak, po „pierwszym razie”, S4 nie wywołał w nas wrażenia „wow” (no, może poza ceną, która wahać się będzie między 2800 a 2900 zł). Sprzedaż startuje 27 kwietnia, dokładnie o godzinie 10. A wy? Macie zamiar wybrać się do sklepu?