Pięć spostrzeżeń po pięciu dniach używania. Jak zapowiada się HTC One mini?
1.
HTC One mini nie jest tak brzydki, jak wydaje się być (patrząc na zdjęcia czy grafiki tego telefonu). Pod względem urody wciąż bardziej odpowiada mi starszy i większy brat One mini, ale naprawdę nie jest źle. Ta plastikowa biała ramka, która na pierwszy rzut oka, jak raz przeczytałem, „niszczy cały design tego telefonu”, to w rzeczywistości lakierowany polikarbon. Boki One mini wyglądają więc praktycznie tak samo jak boki One X. Ma to też swoją zaletę przy obiciach i upadkach – aluminium może się brzydko wgnieść, podczas gdy polikarbon zadrapie – uszkodzenia, przynajmniej początkowo, mogą być praktycznie niewidoczne.
2.
Plotki o czterordzeniowym procesorze się nie potwierdziły. One mini posiada też mniej pamięci operacyjnej. Wydawać by się mogło więc, że przez to system w odróżnieniu od tego w HTC One będzie mniej płynny, będzie przycinać czy przeładowywać się. Okazało się, że najnowsze Sense UI jest bardziej zoptymalizowane i lżejsze, niż mi się wydawało. One mini działa praktycznie tak samo szybko, jak jego starszy brat. Nie odczułem żadnych spadków płynności podczas używania telefonu. W zasadzie tylko raz telefon minimalnie za wolno reagował na moje polecenia, prawdopodobnie zbyt dużo aplikacji było otwartych w jednym momencie. Jestem ciekaw, czy z biegiem czasu mini utrzyma tak wysoką wydajność.
3.
Bateria w One mini spisuje się gorzej niż ta w HTC One czy w Nexusie 4. Dwukrotnie udało mi się lekką ręką rozładować w około 4 i w 5 godzin, głównie korzystając intensywnie z facebooka, twittera, słuchając jednocześnie muzyki, a ekran był przez większość lub połowę czasu włączony. Jedna godzina mniej, jeśli dodatkowo robimy zdjęcia. Być może z czasem bateria „nauczy się” dłuższej pracy, ale nie nastawiałbym się na to. Z drugiej strony zaobserwowałem, że nawet przy włączonej transmisji danych, kilkugodzinne rozmowy niespecjalnie rozładowują baterię. To dobry znak.
4.
HTC One mini, nie jest taki mini. Jest wąski i długi. 4,3″ podłużnego ekranu 16:9 w połączeniu z głośnikiem stereo znanym z HTC One daje nam niestety spory rozmiar telefonu. Wysokością niemal dorównuje telefonom z 4,7-calowymi ekranami. Nie przepadam za mniejszymi telefonami, już 4,3″ bywają dla mnie za małe. Nie odczułem tego w ogóle w przypadku One mini. Prawda jest taka, że do tej pory czułem, jakbym używał kolejnego dużego telefonu. Mimo wszystko fizycznie czuć jego kompaktowość gdy trzyma się go w ręku. W końcu jest tak samo wyprofilowany jak One, tylko od niego węższy.
5.
W porównaniu do HTC One, jego młodszy brat posiada pewne braki. Pozbyto się kontrolera podczerwieni. Osobiście nie będę za nim płakać, ale odpadł argument za umiejscowieniem przycisku Power u góry telefonu. Podłużny kształt One mini nie sprzyja sięganiu palcem do tego przycisku, no ale niestety jest to już swego rodzaju standard w przypadku HTC. Kolejnym brakiem, o którym wiedziałem już wcześniej, ale w pewnym momencie zapomniałem gdy zbliżyłem do siebie dwa telefony celem przesłania zdjęcia, jest brak modułu NFC. Nie jest to low-end, NFC nie powinno było moim zdaniem zabraknąć w tej klasie urządzenia.
Pomimo pewnych ubytków i wad, HTC One mini zapowiada się naprawdę obiecująco. Na podstawie tych kilku dni mogę stwierdzić, że pośród 4,3-calowców to prawdopodobnie najlepszy smartfon z Androidem. Zobaczymy, czy jeszcze czymś mnie zaskoczy pozytywnie lub negatywnie.
Jeżeli macie jakieś pytania co do HTC One mini – śmiało zadawajcie je w komentarzach. Obiecuję udzielić na nie odpowiedzi w pełnej recenzji telefonu, która ukaże się w następnym numerze Android Magazine.