Ten artykuł pochodzi z archiwalnego Android Magazine 01/2013
This is the droid you’re looking for!
Naczelny ostatnio napisał, że nie ma topowych smartfonów z ekranem o rozmiarze 4″ lub mniejszym. Jak większość z Was wie (lub się domyśla), nie zgadzam się z jego teorią. Zwracam też na to uwagę w moim felietonie na temat „specjalistycznych narzędzi” w moim życiu i jak podchodzę do mobilnego workflow w pracy. Czasami jednak trafia się wyjątek, który niszczy całą teorię. Czasami trafia się produkt, który niespodziewanie okazuje się prawie idealną alternatywą. Pojawia się z zaskoczenia i pomimo, że nie spodziewamy się tego po tym producencie, to wszystkie elementy układanki składają się w piękną całość …
Dziecko Google i LG
Google dotychczas linię Nexusów tworzył wspólnie z HTC lub Samsungiem i były one lepsze lub gorsze, ale żaden z nich nie był klasy wyrobu pochodzącego z fabryk LG. W moim prywatnym rankingu jakości wykonania telefonów zajmuje obecnie trzecie miejsce wśród wszystkich, które miałem w rękach, a do drugiego mu naprawdę niedaleko. Jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że wiele osób będzie przeklinało fakt zastosowania przez LG szkła w takiej ilości – nie dość, że front jest z niego wykonany, to wzorem iPhone’a 4 i 4S, tył również został pokryty tym materiałem. Uważam to za ogromny plus, pomimo zwiększonych możliwości uszkodzenia go. Nie znam na obecną chwilę granic wytrzymałości tego telefonu, ale podejrzewam, że wygląda podobnie jak w innych modelach – jednemu spadnie po schodach z pierwszego piętra i pozostanie bez śladu, drugiemu z dziesięciu centymetrów na dywan i pęknie. Jednemu panu tył pękł od samego położenia Nexusa na zimnym, kamiennym blacie. Swojego mam szósty dzień i trzyma się dzielnie. Co więcej … mam nadzieję, że nadal się będzie dzielnie trzymał, bo z każdym dniem przypada mi coraz bardziej do gustu.
Ostrzeżenie
Zanim zagłębicie się w poniższych słowach, chciałbym Was przed paroma rzeczami przestrzec. Po pierwsze, nie jestem fanem Androida. Nie jest to system, który mnie normalnie ekscytuje. Po prostu posiada zbyt dużo cech, które mnie do niego zniechęcają. Ponadto, zupełnie nie integruje się z moimi „sprzętami” w domu. Nie mogę za jego pomocą sterować ani telewizorem, ani muzyką. Nie wspiera też AirPlay, więc nie mam jak bezprzewodowo odtwarzać z niego muzyki na swoim Denonie. W żadnym wypadku też nie integruje się z moim samochodem, chociaż ostatnio nabyłem gadżet, który mu może w tym pomóc. Nie rozwiązałem też jeszcze problemu synchronizowania go ze swoim komputerem …
Jednak pomimo powyższego, kupiłem go za własne pieniądze. Co więcej – czekałem i czyhałem na niego od listopada! To pierwszy telefon z Androidem, który mi się spodobał pod względem zarówno wizualnym, jak i specyfikacji technicznej. Pomimo że mój iPhone leży naładowany i gotowy do użycia, to nadal sięgam po Nexusa 4. Codziennie i często zamiast tabletu, aby móc jak najszybciej dostosować go do własnego workflow. Wczoraj w zasadzie zakończyłem proces personalizacji oraz doboru aplikacji – mam jeszcze dwie nierozwiązane kwestie, ale o tym później …
Najbardziej zatwardziali i zaślepieni użytkownicy dwóch najpopularniejszych mobilnych systemów operacyjnych na świecie nie zrozumieją mojego punktu widzenia. Część z nich będzie chciało mnie spalić na stosie. Część będzie mnie wyzywało. Pozostali po prostu pokręcą głową z zawodem. Nie jestem fanem Androida, ale jestem fanem technologii, a w szczególności takiej, która ma sens. Lubię też ładne rzeczy i pomimo, że Nexus ma jedną dyskusyjną cechę wyglądu zewnętrznego, to jest niewątpliwie atrakcyjnym telefonem, a nawet bardzo. Dzisiaj mogę powiedzieć, że jestem fanem Nexusa 4 i mam nadzieję, że uda mi się chociaż promilowi czytelników przekazać co mnie w nim urzekło, a co nie.
Budowa
Nexus 4 składa się z dwóch szklanych powierzchni połączonych plastikową otoczką, przy czym przedni panel posiada również metalową obramówkę charakterystyczną dla pierwszych trzech generacji iPhone’a. Samsung też lubi wykorzystywać taki element w swoich produktach. Niestety, ten zabieg stylistyczny już dawno mi się przejadł i nie podoba mi się na żadnym urządzeniu niezależnie od producenta. Ten w Nexusie nie jest jednak chromowany na srebrno, ale zastosowano tak zwany „czarny chrom”. Ten materiał w połączeniu ze znacznie atrakcyjniejszym kształtem ramki zupełnie mnie nie razi – sam siebie tym faktem zaskoczyłem i fakt, że kupiłem go „ze swoich” nie ma tutaj nic do rzeczy.
Przednia tafla szkła jest nietypowa i wyjątkowa – nie jest ani całkowicie płaska, jak w większości telefonów, ani nie jest zakrzywiona, jak to dotychczas było w Nexusach, aby wygodniej przylegała do twarzy. Przód jest płaski, ale jego brzegi są zaokrąglone w dół, w kierunku tylnym, aby łatwiej było wykonywać gesty od brzegu ekranu, które w Androidzie 4.2 spotkamy przede wszystkim na ekranie blokady oraz w przeglądarce Chrome. Nie miałem wcześniej potrzeby korzystania z tego typu gestów, ale te w Nexusie wykonuje się zaskakująco dobrze, właśnie dzięki powyższym cechom. Ewidentnie ktoś podszedł fachowo do problemu i rozwiązał go w nie tylko atrakcyjny, ale przede wszystkim funkcjonalny sposób.
Tył telefonu jest z kolei zdominowany napisem Nexus w górnej jego części oraz srebrnym i mniejszym logiem LG na dole. Oba wyglądają zupełnie jak napis i logo Apple w iPhonie 4, i oba w niczym mi nie przeszkadzają. Nie wstydzę się ani modelu telefonu ani jego producenta, ponieważ wykonał naprawdę „kawał dobrej roboty”. Wiem, że nie wszystkim to się podoba – daliście już upust emocjom w komentarzach w różnych miejscach Internetu – ale w niczym to nie umniejsza Nexusowi. Tylna tafla szkła ma za to jedną niespodziankę – pod odpowiednim kątem staje się trójwymiarowa dzięki zatopionym w szkle kuleczkom i zaczyna mienić się w „festyniarski” / „geekowski” (niepotrzebne skreślić) sposób.
Na lewym boku telefon znajdziemy tackę na kartę microSIM, którą możemy otworzyć tylko załączonym narzędziem. Z niewyjaśnionych powodów otwór jest mniejszy niż w innych telefonach, więc nie będzie możliwości użycia narzędzi dostarczonymi z nimi. Nad nim znajduje się również „rocker switch”, czyli jeden „bujający” się przełącznik do regulacji głośności, który wykonano z metalu podobnie jak przycisk do usypiania i wybudzania ekranu na prawym boku. Wolę co prawda rozwiązanie wspólne dla HTC i Apple, gdzie przycisk Sleep/Wake znajduje się na górze, po prawej stronie, ale przy tak dużych rozmiarach telefonów umieszczenie tego wyłącznika z boku ma sens z ergonomicznego punktu widzenia.
Na dole urządzenia znajdują się dwie śrubki typu Torx, otwór mikrofonu oraz gniazdo miniUSB. Chyba po raz pierwszy widzę to ostatnie wykonane w atrakcyjny sposób. Nexus 7 bardzo blado wypada pod tym względem. Została nam jeszcze góra, na której znajduje się jedynie gniazdo 3,5 mm dla słuchawek oraz dodatkowy mikrofon, zapewne odpowiedzialny za redukcję szumów.
Wracając jeszcze na moment do tyłu … znajdziemy na nim kamerę, diodę służącą jako lampa błyskowa dla aparatu oraz głośnik. Forma tego ostatniego jest dosyć atrakcyjna – cienki otwór w szkle, pod którym znajduje się siatka przykrywająca głośnik – ale funkcjonalność gorsza. Niestety, kiedy telefon leży ekranem do góry, przykładowo na łóżku, to parę razy zdarzyło mi się przegapić SMS-y i nadchodzące połączenia. Podobnie było w sytuacji, gdy miałem go w kieszeni spodni, a głośnik był skierowany do uda. Teraz muszę pilnować się, aby wkładać go głośnikiem do góry.
Podsumowując budowę urządzenia, bo może to nie wynikać dla wszystkich w powyższych słów: jest bardzo bardzo dobra. Ewidentnie nie jest to tak ekstremalna konstrukcja jak w niektórych telefonach na rynku oraz tych dopiero zapowiedzianych, ale jest bardzo minimalistyczna i jednocześnie elegancka. Harmonię całości psuje mi jedynie przednia kamera i tylna dioda, ale to tak małe rzeczy, że w ogólnym rozrachunku nie mają znaczenia.
Czysty Android
Jako, że jestem przeciwnikiem wszelkich nakładek producentów i zdecydowanie preferuję czystego Androida, to niewątpliwie Nexus 4 musiał mi pod tym względem przypaść do gustu. Niestety, człowiek się szybko do dobrego przyzwyczaja – już pierwszego dnia zabrakło mi kilku funkcji, które są zawarte w CyanogenMod 10. Większość rzeczy na szczęście udało mi się obejść za pomocą mniej lub bardziej płatnych i ładnych aplikacji z Google Play.
Zaraz po pierwszym odblokowaniu ekranu, podaniu kont i różnych innych danych, przystąpiłem do konfiguracji telefonu pod siebie. Nie zdążyłem nawet pomyśleć, żeby sprawdzić, z jaką wersją systemu go otrzymałem (zakładam, że była to 4.2), ale prawie natychmiast wyskoczyło przypomnienie, że 4.2.1 czeka na zainstalowanie. Naturalnie zgodziłem się i dopiero po kilkunastu minutach byłem gotowy do dalszych eksperymentów.
Na pierwszy rzut oka nie podoba mi się ekran blokady z nowymi widgetami. Konkretnie to chodzi o dwa pionowe paski pojawiające się po bokach przez jakieś dwie sekundy po obudzeniu telefonu. Mają one za zadanie pokazać nam, że mamy tam inne widgety czy też możliwość ich dodania. Niestety już po dwóch dniach miałem tego dosyć – jest brzydkie, irytujące i rozprasza wzrok. Nie podoba mi się również rozdzielenie funkcji blokady – tutaj CyanogenMod 10 ma to lepiej rozwiązane: przesunięcie kółkiem w prawo to odblokowanie, w lewo to aparat, a do góry Google Now. W przypadku Androida 4.2 „kłódką” możemy jedynie odblokować ekran. Google Now z kolei uruchamiamy przesunięciem do góry takim przerywanym kółkiem w miejscu przycisku Home, a aparat ukryty jest po prawej stronie jako dodatkowy widget. Nie jest to ani funkcjonalne, ani ergonomiczne. Trzy funkcje rozdzielone w trzy różne miejsca, podczas gdy bez problemu można byłoby je obsłużyć samą domyślną kłódką.
Jeśli zaś chodzi o funkcjonalność czystego Androida względem CyanogenModa 10/10.1 to przede wszystkim zabrakło mi tak zwanych „Quiet Hours”, czyli możliwości zdefiniowania godzin, w których telefon automatycznie się wycisza. Rozwiązałem to aplikacją AutomateIt Pro, w której możemy tworzyć zadania zależnie od tego, czy spełnione są pewne warunki. Tym samym jeśli wybija godzina 22:00 to Nexus wycisza dźwięki i ponownie je przywraca o 6:00 rano. Przy okazji, bardziej w ramach zabawy, dodałem również regułę, która sprawdza treść przychodzących SMS-ów – jeśli jest w nim zawarta pewna fraza to telefonu zaczyna dzwonić i bzyczeć. Celem tego jest oczywiście ułatwienie sobie jego znalezienia, gdyby przypadkiem wpadł między poduszki w kanapie. Raz spędziłem trzy godziny, trzy pełne godziny, na szukaniu wyciszonego telefonu.
„Jezus 4”
Rzekomo Nexus 4 powinien wspierać polski język klawiatury i autokorekty w Androidzie 4.2, ale z jakiegoś dziwnego powodu w moim egzemplarzu nie ma śladu powyższego w ustawieniach. Nie pozostało mi nic innego jak przywrócić moją preferowaną klawiaturę SwiftKey, która zaskoczyła mnie już pierwszego dnia, uparcie zastępując „Nexus” słowem „Jezus”. Pierwszy tweet? „Oto mój pierwszy tweet z Jezusa,” lub podobnie.
Wydajność
Mam swój standardowy komplet narzędzi na swoim iPhonie, który już prawie w całości został pojawił się w Google Play: Facebook i Facebook Messenger, Foursquare, Pocket, Flipboard, Feedly, Tumblr, Evernote, eGazety, Flickr, Snapseed, WordPress i Robin do obsługi App.Net. Na dzień dzisiejszy brakuje mi jedynie dobrego klienta do Twittera wspierającego synchronizację za pomocą Tweet Markera. Niestety, najlepszą propozycją jest obecnie oficjalna aplikacja, co źle świadczy o stanie tego segmentu na Androidzie, ale w końcu zdecydowałem się na Tweetings, którego Mateusz Gryc opisywał w pierwszym, listopadowym numerze Android Magazine. Sync działa lub nie, ale przynajmniej mam 50% szansy na synchronizację swojego timeline. Niestety do najlepszych klientów na rynku brakuje mu bardzo dużo.
Od powyższych aplikacji oczekuję przede wszystkim płynności i prawidłowego funkcjonowania i w zasadzie mam zastrzeżenia tylko do dwóch z nich. WordPress dla Androida jest absolutnie bezużyteczny i nie wiem, czy autorzy go w ogóle uruchamiali, a Flickr z kolei nie działa tak płynnie jakby mógł. Cała reszta sprawuje się bardzo sprawnie i szybko – zastrzeżeń brak.
Zresztą cały Android 4.2 działa bardzo sprawnie na Nexusie 4. Nie zaakceptowałbym zresztą żadnych kompromisów pod tym względem – jest w końcu wyposażony w czterordzeniowego Snapdragona S4 Pro i 2 GB RAMu. Pominę zupełnie fakt, że mam zboczenie na tym punkcie. Pomimo tego, porównując go z iPhonem 5, już na pierwszy rzut oka widać, że Project Butter wymaga więcej poślizgu – animacje nadal nie są tak płynne jak pod iOSem. Jednak różnica w stosunku chociażby do HTC One X (bez plusa) jest duża, szczególnie jeśli posiada Sense. Na koniec dnia muszę jednak powiedzieć jedno: Nexus 4 robi dokładnie to, co od niego wymagam, a czasami więcej. Znakomicie spisują się rozszerzone powiadomienia, a możliwość przesyłania czegokolwiek pomiędzy aplikacjami znacznie zwiększa wygodę pracy na nim.
Bateria
Tydzień to za krótko, aby sprawdzić telefon w każdych warunkach, ale panujące na dworze zimno na pewno obniża jego wydajność. Tylko raz udało mi się na koniec dnia, kiedy kładłem się spać, zejść poniżej granicy 20% (o dwa punkty jakby ktoś pytał). Przeważnie zostaje mi około 30-40% zależnie od tego, ile osób do mnie dzwoni. Mam wrażenie, że właśnie rozmowy głosowe pożerają akumulator w zastraszającym tempie. Z kolei weekendowy spacer z GPS-em włączonym i logowaniem trasy za pomocą RunKeepera wypadł pozytywnie – 15% ubytek w półtorej godziny jest jak najbardziej do zaakceptowania.
Dzisiejsze telefony, przy moim stylu życia, muszę ładować każdej nocy. W wyjątkowych sytuacjach, przy oszczędnym ich użyciu, mogą wytrzymać dwie doby, ale to wyjątki. Wystarcza mi zatem, gdy do tego wieczora wytrzymają, a z tym nie ma absolutnie żadnych problemów.
Ekran
To jeden z najmocniejszych elementów Nexusa i jednocześnie zawodzi go trochę sam Android … ale „cofając się do tyłu” … Nexusa wyposażono w IPS LCD o rozdzielczości 768×1280 pikseli, czyli więcej niż 720p (720×1280 px). Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, są plusy i minusy takiego rozwiązania.
Sam ekran natomiast jest znakomity, ale czernie ma gorsze niż w iPhonie 5 – po ustawieniu suwaka na 50%, w ciemnym pomieszczeniu, czernie stają się lekko szarawe. W ustawieniu automatycznym Nexus ma zawsze bardziej ściemniony ekran niż iPhone, w wyniku czego kolory nie są tak nasycone, a kontrast wyraźnie niższy. Po ręcznej korekcie natomiast obraz osiąga prawidłowe nasycenie i poziomy, a zdjęcia wyglądają na nim fantastycznie. Być może jest to zabieg mający na celu ograniczyć zużycie baterii – podobne nastawy jasności w trybie automatycznym na Nexus 7. Szkoda, że nie skalibrowano ich ciut wyżej – to właśnie taka drobnostka, z którą nie za bardzo wiadomo, co zrobić, a mnie osobiście denerwuje codziennie.
Wracając do kompromisu szerokości ekranu – te 786 pikseli w poziomie powoduje przede wszystkim, że trudniej urządzenie wygodnie chwycić. Na szczęście, dla moich rąk, konstrukcja Nexusa 4 jest wystarczająco wygodna, chociaż mam problemy z jego obsługą jedną ręką. Obła otoczka powoduje jednak, że leży on bardzo wygodnie z ręce, a tylne szkło wbrew pozorom świetnie trzyma się palców.
A sam ekran, subiektywnie? Dorównuje najlepszym konstrukcjom obecnie na rynku, z drobnymi różnicami. No i nie jest to AMOLED.
Ergonomia
Nie lubię dużych telefonów. Pisałem już o tym niejednokrotnie. Mam jednak dwa wyjątki. Pierwszym jest HTC One X, którego akceptuję bardziej ze względu na bardzo dobry ekran i aparat niż rozmiar, ale ekran o proporcjach 16:9 dba o to, żeby nie był za szeroki. Podobnie wygląda sprawa z moim drugim wyborem, opisywanym Nexusem, z tą uwagą, że pomimo szerszego ekranu jest … węższy od One X’a. Niewiele, bo zaledwie o milimetr z groszami, ale jednak. Rąk nie mam małych, więc potrafię go w miarę sprawnie obsługiwać, jeśli jednak jesteś osobą o mniejszych rękach, to polecam najpierw przetestować, czy taki rozmiar będzie odpowiedni – z doświadczenia wiem, że kobiety o małych dłoniach zdecydowanie preferują znacznie mniejsze telefony.
Aparat
Zdjęcia nie są mocną stroną Nexusa i HTC One X, z którym robiłem bezpośrednie porównanie przy okazji weekendowego spaceru. Światłomierz Nexusa, przy obecnej ponurej aurze oraz wszechobecnym śniegu, ewidentnie nie doświetla zdjęcia, pomimo że mają jeszcze sporo zapasu. Cienie z kolei są prawie czarne, podczas gdy na identycznym zdjęciu z HTC widać znacznie więcej szczegółów. Będę mógł więcej powiedzieć w temacie dopiero jak słońce zbudzi się z zimowego snu.
Testowałem również tryb robienia panoram i PhotoSphere. Ten pierwszy działa poprawnie, a zdjęcia z drugiego są w zasadzie bezużyteczne z tego, co widzę. Można się nimi współdzielić w zasadzie tylko na Google+. W praktyce więc pozostaje ich oglądanie na ekranie telefonu, co wydaje się być obecnie lekko bez sensu. Google z pewnością poradziłby sobie z wprowadzeniem embedów w stylu Lytro i czekam na dodatkową funkcjonalność w tym zakresie.
Najlepszy?
Nexus 4 to obecnie najlepszy telefon z Androidem jaki można kupić, pod warunkiem, że chce się posiadać „czystego” Androida. Większość niedoróbek wynika bardziej z winy oprogramowania niż samego telefonu, który został wykonany przez LG idealnie w obrębie tych materiałów, na które się zdecydowano. Nic nie trzeszczy, nic nie skrzypi, a całość jest spasowana wzorowo. Nie wiem, czy przeciętna jakość zdjęć z aparatu wynika z niedopracowania algorytmów, ale tutaj chciałbym zobaczyć poprawę – mimo wszystko robię dużo zdjęć telefonem i cenię sobie jak najwyższą ich jakość.
Przez cały test nie wspominałem o jednej cesze Nexusa 4, która powoduje, że nie widzę sensu kupowania jakiegokolwiek konkurencyjnego produktu – jego cenie. W USA kosztuje, w wersji 8GB, zaledwie 299 dolarów. W UK niewiele więcej, bo 239 funtów. Dopłata do wersji 16 GB nie jest duża, ale to niestety górna granica. Osobiście wystarcza mi najtańsza opcja, ale osobom przetrzymującym w telefonie duże ilości multimediów polecam rozejrzenie się za rozwiązaniami z kartami microSD lub większą wbudowaną pojemnością. W praktyce oznacza to, że sprowadzenie telefonu do Polski powinno zamknąć się w kwocie około 1.400 zł. To dwukrotnie mniej niż Samsung, HTC czy Apple każą sobie płacić za swoje topowe telefony! Jeśli do tego dodamy fakt, że może śmiało konkurować z wszystkimi topowymi modelami na rynku, a w moich oczach je znacznie przewyższać, to pozostaje jedynie udać się do sklepu i go kupić … jeśli kiedykolwiek będzie miał normalną dostępność.
Dane techniczne
Producent: LG
Model: Nexus 4
OS: Android 4.2 (4.2.1 jako aktualizacja)
Ekran: 4,7″ IPS, 1280×768 px, 320 ppi
Wymiary: 133,9 x 68,7 x 9,1 mm (wys. x szer. x. grub.)
RAM: 2 GB
Pamięć: 8 lub 16 GB
CPU: Qualcomm Snapdragon S4 Plus
Aparat: 8 MP (tył), 1,3 MP (przód)
Łączność:
- 802.11 a/b/g/n
- Bluetooth
- NFC
- SlimPort HDMI
Cena: 299 USD / 239 GBP
Ocena
Design: 5/6
Jakość wykonania: 5/6
Oprogramowanie: 4/6
Wydajność: 5/6
Ocena końcowa: 6/6
Jestem zmuszony ocenę końcową zmodyfikować i przyznać Nexusowi „szóstkę”, głównie ze względu na ogólnie bardzo dobre wyniki w każdej kategorii, ale przede wszystkim ze względu na cenę, która zmienia wszystko.
Pingback: Moja recenzja Nexusa 4 | Makowe ABC()
Pingback: Powody, dla których nie warto przesiadać się na Androida z iPhone’a lub iPada | Makowe ABC()