Ten artykuł pochodzi z archiwalnego Android Magazine 04/2013
Jeden z moich ulubionych YouTuberów – Maciej Makuła – prezentując grę Hawken (tę samą, którą Nvidia promowała Project Shield na CES 2013), zapytany, czy nie uważa, że maszyny bojowe występujące w grze zostały bardzo brzydko zaprojektowane, odparł: przynajmniej widać, że projektowali je inżynierowie.
Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ z takim, wyłącznie praktycznym, podejściem spotykamy się na co dzień. Oczywiście, gdybym musiał znaleźć się na polu bitwy, wolałbym zasiąść za sterami Mecha „zaprojektowanego przez inżyniera”, ale nie przeszkadzałoby mi, gdyby ta machina była jednocześnie wygodna w obsłudze i… elegancka.
Zostawmy jednak walczące roboty i wróćmy do naszego świata – świata urządzeń mobilnych. Przymknijmy jednak oczy na same smartfony i tablety i zajmijmy się akcesoriami. Kiedy ostatni raz widziałem ładowarkę, o której mógłbym powiedzieć, że wygląda dobrze? Albo że kabel jest gustowny? Uchwyt samochodowy stylowy? Otóż – chyba nigdy. Czy to źle? Nie, bo tego typu gadżety mają po prostu działać. Ładowarka nie potrzebuje nowatorskiego designu, żeby skutecznie ładować telefon. Nie będę się też napawał jej urodą i nie zrobię z niej ozdoby mieszkania.
I tak samo wygląda branża etui. Etui tworzonych wyłącznie przez inżynierów. Mają być dopasowane i chronić urządzenie. Jedno będzie w panterkę, inne całkiem czarne, jeszcze inne przyozdobi jakiś wzorek (albo postać Hello Kitty). Ale łączy je jedno – to masówki, produkowane gdzieś w Chinach, które docierają do naszego kraju w kontenerach po tysiące sztuk.
Kiedy naczelny zaproponował mi do testów pokrowce, niespecjalnie mnie to poruszyło. Po prostu – nie używam takich ochraniaczy. Do tabletu mam okładkę, smartfona nie ubieram nawet w folię. Dopiero gdy dowiedziałem się, o jakie pokrowce chodzi, zmieniłem zdanie i wykazałem pierwsze oznaki zainteresowania. Drogie panie, szanowni panowie, przedstawiam Wam…
Otulfilcem
Produkty tej firmy narobiły ostatnio trochę szumu w polskich mediach, szczególnie związanych z produktami Apple. Mnie tylko co nieco obiło się o uszy – że „polska firma”, że „wow”, że to „nasze Mujjo”. Dlatego byłem bardzo ciekawy, co takiego znajdę w paczce. Czy Otulfilcem podbije także serca androidziarzy? Moje serce? Ale żeby nie psuć sobie niespodzianki, nie odwiedzałem strony producenta ani nie czytałem opinii innych blogerów i dziennikarzy. Aż wreszcie paczka przyszła.
Już na wstępie chciałbym powiedzieć, że w tych pokrowcach wszystko, ale to wszystko jest dopasowane idealnie, do ostatniego szwu – nie tylko dosłownie, ale i w przenośni. Od nazwy, materiału, metody wykonania, sposobu pakowania, po sam efekt końcowy – wszystko tworzy spójną kompozycję. Nie zrozumiecie tego niestety, póki sami nie dotkniecie jakiegoś Otulfilca. Ale próbowałem to opisać najlepiej jak potrafię.
Zacznijmy od opakowania. A to… niestety nie przypadło mi do gustu. Jak wspomniałem przed momentem – idealnie pasuje do ogólnej konwencji, tym jednak mnie Otulfilcem nie kupiło. Jest to po prostu kawałek tektury podtrzymujący pokrowiec. O wiele lepiej wypadłaby np. jakaś tekstylna koperta, chociaż pewnie to niepotrzebnie podniosłoby cenę całości. Ale pokrowca nie kupuje się, by napawać się jego własnym pudełkiem.
Wyjmujemy!
Otrzymałem dwa pokrowce – przeznaczony (jak się później okazało – specjalnie uszyty) dla SGS3 i drugi, dla Galaxy Note 10.1. We wstępie wspomniałem o masowo produkowanych akcesoriach. Jeśli na tak zatłoczonym przez identyczne produkty i niedocenianym rynku chce się wybić, trzeba zaprezentować coś, co naprawdę ma duszę. Jakąś iskrę, której nie mają inni. Moim zdaniem – produkty Otulfilcem taką duszę posiadają.
Zarówno kieszonka, jak i koperta wykonane są w ten sam sposób, z tego samego materiału i posiadają podobny, spójny wygląd i wzór. Materiałem jest tu oczywiście filc – szare tworzywo, znane raczej z wyrobów odzieżowych i różnego rodzaju podkładek wytłumiających, tutaj jest źródłem tego wyjątkowego stylu. Dość sztywny, przyjemny w dotyku, o niejednolitej fakturze – mamy wrażenie jakby pokrowiec pochodził dosłownie… jak to się mówi, sprzed wojny. Ale nie jest to inwektywa – takie było właśnie zamierzenie, ogólny cel i został on świetnie zrealizowany.
Ale tym, co naprawdę podbiło moje serce, są dwa szczegóły – metka z logiem producenta i gumka zapobiegająca przed wysunięciem się smartfona (lub domykająca wieczko koperty, w przypadku pokrowca na tablet). Są one mocno czerwone, silnie rzucające się w oczy i kontrastując z old-schoolowym materiałem dopełniają ten niepowtarzalny styl. Tę duszę, iskrę, która wyróżnia produkt.
Wykonanie
Na tym etapie odwiedziłem już stronę producenta, by dowiedzieć się więcej o procesie produkcyjnym. Firma, jak już było podkreślane kilkukrotnie, mieści się w Polsce, dokładnie w Świeradowie-Zdroju i jest biznesem rodzinnym. Wszystkie produkty szyte są ręcznie i – można powiedzieć – na zamówienie. Co mam na myśli? Zamawiając produkt na stronie, nie znajdziemy miliona wzorów dla miliona urządzeń – po prostu wybieramy pokrowiec, podajemy, na jakie urządzenie ma pasować i resztą już się nie przejmujemy. Oba moje pokrowce są dopasowane idealnie.
Mamy też pewne możliwości personalizacji naszego zakupu – możemy wybrać kolor dodatków (gumki, metki). Istnieją też pokrowce przewidziane specjalnie na książki, czytniki e-booków, słuchawki, a nawet jedna torba.
Ja sam upadłem na podłogę i płakałem przez dokładnie 8 minut, gdy zobaczyłem, że istnieje też coś takiego, jak pokrowce z filcu w limitowanym (chociaż nie są droższe) białym kolorze. Biały Otulfilcem z czerwoną gumką wygląda po prostu powalająco i naprawdę zastanawiam się, czy nie kupić takiego dla swojej Notki.
Samo wykonanie pokrowców również zasługuje tylko na słowa uznania. Nie znalazłem żadnych skaz, szwy są prowadzone idealnie i tylko delikatnie dają o sobie znać. We wnętrzu nie znajdziemy żadnych wystających elementów czy przycięć, które mogłyby porysować sprzęt. Dobra robota.
W życiu codziennym
Pokrowców używałem na co dzień, przez ponad tydzień. Do koperty na tablet przekonałem się od razu – Notka mieści się w niej razem z okładką, do tego ten pokrowiec podoba mi się dużo bardziej, niż jego smartfonowy odpowiednik – jest bardziej wyrazisty, ponieważ gumka jest większa i przepasa go na całej szerokości.
Pokrowiec na SGS3 w moim przypadku sprawdziłby się raczej w sytuacjach wyjątkowych, – nie dlatego, że jest zły, ale dlatego, że po prostu niewygodnie mi wyjmować smartfona z „dwóch kieszeni”, by coś na nim zrobić. Z tabletem nie mam tego problemu, ponieważ wyjmuję go na dłużej i chowam do pokrowca na dłuższy czas. Wspomniana sytuacja wyjątkowa to np. dodatkowa ochrona podczas uprawiania sportu. Materiał jest na tyle gruby, miękki i sprężysty, że powinien dość skutecznie ochronić spadający z niewielkiej wysokości gadżet.
A wady?
Oczywiście, jest kilka rzeczy, które mnie zaniepokoiły – bo nie można tu mówić o rozczarowaniu. Obie dotyczą pokrowca na smartfona i o dziwo – nie dotknęły tego przeznaczonego do tabletu. Po pierwsze – częste wyjmowanie i wkładanie pokrowca do kieszeni sprawiło, że zaczął się on delikatnie mechacić. Nie jest to nic wielkiego, ale zwróciłem na to uwagę. Dodatkowo, pokrowiec stracił trochę na swojej sztywności, podczas gdy tabletowy nadal jest jak nowy.
Ostatnią rzeczą, która sprawiała mi problemy, była temperatura. Podczas korzystania z pokrowca używałem nowego ROM-u, we wczesnej wersji testowej, który miał tendencję popadania w różnego rodzaju nieskończone pętle operacji i w efekcie – do silnego rozgrzewania się. A ponieważ filc bardzo dobrze utrzymuje temperaturę… kilka razy smartfon gotował się w mojej kieszeni. Może być to zaleta – w moim wypadku okazało się problemem (jeśli Was to interesuje – z nagłymi skokami temperatury udało mi się sobie poradzić).
Podsumowanie
Jak to – ani słowa o Mujjo? Tak, brak porównania Otulfilcem z Mujjo, to jak pominięcie porównania HTC One do iPhone’a. Otóż muszę Was rozczarować – nigdy nie używałem żadnego produktu Mujjo. I sam bym na to nie wpadł – są one po prostu szalenie drogie. Produkty Otulfilcem również nie należą do najtańszych (ok. 30 zł za pokrowiec na smartfona i ok. 80 zł za tabletowy), ale cena naprawdę jest uczciwa. Cenniki Mujjo wyglądaj podobnie, z tym że tam walutą jest Euro. Nie mówię, że nie są warte swojej ceny – to po prostu moim zdaniem bardzo dużo jak na pokrowiec.
Dlatego nie wiem, jak się mają nasze rodzime produkty, w porównaniu do tych najbardziej znanych. Wiem za to, że Otulfilcem należy się rozgłos i sympatia użytkowników sprzętu mobilnego, nie tylko w Polsce. Bo to naprawdę świetne akcesoria. Nie są zaprojektowane przez inżynierów. A nawet jeśli – to ten inżynier włożył w swoją pracę masę serca.
Kupić ten biały, czy nie kupić…?
Ocena
Wygląd: 5,5/6
Wykonanie: 6/6
Materiały: 5/6