Ten artykuł pochodzi z archiwalnego Android Magazine 04/2013
Mobile World Congress to odbywająca się raz do roku impreza poświęcona urządzeniom mobilnym. Od dwóch lat odbywa się w Barcelonie i tam też miały miejsce liczne premiery nowych smartfonów. Czy było na co popatrzeć?
Samsung
Największy producent telefonów z Androidem przyzwyczaił nas, że nowe, flagowe urządzenia pokazuje podczas własnych wydarzeń, takich jak Samsung Unpacked. Próżno było szukać na stoisku Koreańczyków Galaxy S IV czy Note’a III. Był jednak inny przedstawiciel tej ostatniej rodziny – model Samsung Galaxy Note 8.0. Jest to bardzo specyficzny tablet o przekątnej ekranu 8″. Nie wyróżnia się specjalnie dużą rozdzielczością (1280×800, gdy najnowsze smartfony mają full HD upakowane na około 5″), nie ma dużo wydajniejszego procesora niż to, co już znamy – czterordzeniowy układ o taktowaniu 1,6 GHz znany z Note’a II. To, czym Samsung chce przyciągnąć klientów, to rysik z pakietem aplikacji pozwalających na skorzystanie z jego wszystkich możliwości. Warto wspomnieć również, że tablet ma nad ekranem głośnik… do rozmów telefonicznych. Tak, można z niego dzwonić, jak z normalnego telefonu. Na ten moment powiem tyle: stay tuned.
LG
Z targów z pewnością będą zadowoleni fani LG. W przeciwieństwie do swoich rodaków, twórcy świetnego Nexusa 4 sypali nowościami na lewo i prawo. Zacznijmy od czegoś, co już znamy, mianowicie modeli Optimus (Swift) G Pro oraz Vu II. Oba smartfony trafią na rynek europejski. Ten pierwszy to najnowszy flagowiec Koreańczyków: Snapdragon 600 napędza system wyświetlany na 5,5-calowym ekranie full HD wykonanym w technologii True HD-IPS+. Vu to z kolei następca odpowiedzi na Galaxy Note. Model II to dalej ekran 5″ o rozdzielczości 1024×768, podobnie jak w G Pro jest to True HD-IPS. Pod maską znajdziemy dwurdzeniowy procesor Krait o taktowaniu 1,5 GHz, 2 GB Ramu oraz układ Adreno 225.
Kolejnymi telefonami, które LG przywiozło ze sobą do Barcelony, były odświeżone modele z serii L: L3 II, L5 II oraz L7 II. Co ciekawe, cała trójka będzie dostępna w wersji dual-sim. Pierwszy, najmniejszy z braci dalej nie zachwyca ekranem o rozdzielczości 320×240 oraz rozmiarze 3,2″. Co ciekawe, jest to IPS. Malucha napędza 1-gigahercowy procesor oraz 512 MB pamięci RAM. Dużo ciekawiej wygląda następca L5. Wyświetlacz stał się w końcu używalny, dalej są to 4 cale, jednak liczba pikseli uległa dużemu powiększeniu do WVGA. Wszystkim dalej zarządza jednordzeniowy procesor, tym razem o taktowaniu 1 GHz. Dużo zyskał model L7, jako jedyny z trójki ma dwurdzeniowy procesor. Ekran zachował wszystkie swoje cechy, aparat zyskał dodatkowe 3 MPix (łącznie jest ich 8), a także nagrywanie w 720p. Najciekawszym jednak zabiegiem jest powiększenie baterii do 2460 mAh. Niespecjalnie zasobożerny procesor w połączeniu z przeciętnej wielkości ekranem i wielką baterią może dać ciekawe wyniki. Nie mogę się doczekać pierwszych testów, które powinny potwierdzić moją tezę.
F jak Freedom. Z jakiegoś powodu w LG kojarzą wolność z prędkością, ponieważ każdy smartfon z linii F obsługuje LTE. Każdy z dwóch. Większy, F7, może pochwalić się dwurdzeniowym procesorem o taktowaniu 1,5 GHz, 8-megapikselowym aparatem, baterią o pojemności 2460 mAh oraz ekranem 720p o przekątnej 4,7″. Plecki tego urządzenia wzorowane były na Nexusie 4, jednak jest to dalej plastik (jak wszystkie nowości od LG). F5 to z kolei mniejszy, 4,3-calowy (IPS, 960×540) telefon, który swoje działanie zawdzięcza dwurdzeniowemu układowi o taktowaniu 1,2 GHz. Sukces wyczuwam, i to duży, szczególnie w przypadku modelu F7.
Każde z zaprezentowanych urządzeń działa pod kontrolą Androida 4.1.2 Jelly Bean z autorską nakładką LG.
ZTE
Po Korei czas udać się do Chin, na stoisko najlepiej radzącego sobie producenta androidowych urządzeń z tego kraju. Firma zaczęła dużym uderzeniem. I to dosłownie. Grand Memo to bardzo mocny smartfon, napędza go przecież Snapdragon 800. 2 GB Ramu i aparat 13 MPix dopełnia tego obrazu, podobnie jak wielka bateria o pojemności 3200 mAh. Boję się, że może to nie wystarczyć na zasilenie ekranu 5,7″, bo taki znajduje się na froncie urządzenia. Szkoda jedynie, że jest to „tylko” 720p – patrząc na konkurencję, producent mógł się pokusić o 1080p. Gigant będzie dostępny w sprzedaży w trzecim kwartale tego roku.
Jeżeli jednak koniecznie potrzebujesz 1080p w smartfonie od ZTE, to w drugim kwartale roku udaj się do sklepu po Grand S. Cztery rdzenie po 1,7 GHz, aparat 13 MPix, 5-calowy ekran. No i ta grubość – zaledwie 6,9 mm! Niestety oznacza to, że z czegoś trzeba było zrezygnować. Wybór padł na baterię, która ma pojemność zaledwie 1780 mAh. Chyba jest jasne, dlaczego w informacjach prasowych nie ma czasu pracy na baterii?
Huawei
Czasy, w których rozmiar 4,7″ robił na nas wrażenie, a rozdzielczość 720p w smartfonie wywoływała wielkiego banana na twarzy użytkownika, minęły. Dlatego Huawei Ascend P2 jest po prostu kolejnym smartfonem. Nie wyróżnia się niczym na tle konkurencji, może poza wyglądem, bo ten odrzuca. Na wspomnienie zasługuje rzekomy czas pracy na baterii – producent zarzeka się, że ten będzie naprawdę długi. To zweryfikują testy, ale obawiam się, że te obietnice możemy włożyć między bajki.
Co innego drugi model od Chińczyków – Ascend Mate. Myśleliście, że 4,3″ w HTC HD2 to było dużo? Nie. 4,7″ w HTC One X? Nie. 5,3″ w pierwszym Galaxy Note? Nie. 5,7″ w ZTE Grand Memo? Według Huawei – to ciągle za mało. Optymalnym rozmiarem wydaje się być dla nich 6,1″. Sześć i jedna dziesiąta! Niestety, za rozmiarem nie poszła rozdzielczość i ta zatrzymała się w 2012 roku – tylko 1280×720. A poza tym, standard: czterordzeniowy procesor, kamera 8 Mpix z nagrywaniem w full HD i przeogromna bateria 4050 mAh. Pytanie tylko – po co taki duży telefon?
ASUS
Pomimo tego, że Padfone nigdy nie stał się bestsellerem, to sama idea tskiego urządzenia przypadła mi do gustu. W skrócie: jest to telefon sprzedawany ze stacją dokującą, zamieniającą go w tablet. Najnowsza iteracja tego sprzętu, Infinity, bazuje na 5-calowym smartfonie (oczywiście 1080p). Pod aluminiową obudową kryje się Snapdragon 600 o taktowaniu 1,7 GHz. Co ciekawe, dzieło Asusa pokonuje w benchmarkach Optimusa G Pro oraz HTC One, które mają te same układy. Tablet z kolei zyskał kilka dodatkowych pikseli i wyświetla teraz obraz w WUXGA.
Odwróćmy Padfone. Jestem pewien, że takie zdanie padło pewnego dnia w siedzibie Asusa, gdy wybierano nazwę dla nowego tabletu. Fonepad (a nie mówiłem?) to 7-calowe urządzenie, prawdę mówiąc, bardzo słabe. Jednordzeniowy procesor o taktowaniu 1,2 GHz, 1 GB ramu i PowerVR SGX540 to nie jest coś, czym można pochwalić się w 2013 roku. Producent stawia natomiast na coś innego w promocji: Padfone, to tak naprawdę 7-calowy telefon! Tak, można z niego dzwonić i tak też jest pozycjonowany w portfolio – jako po prostu smartfon, przez to sprawa jest dużo dziwniejsza, niż z Galaxy Note 8. Obawiam się, że pomysł Asusa nie sprawdzi się na rynku. Zobaczymy.
HP
Po spektakularnej porażce modelu Slate 500 (podobno obu właścicieli jest niezadowolonych z produktu) i oddawaniu za grosze TouchPadów z webOS wydawać by się mogło, że HP oddało rynek tabletów. Nic bardziej mylnego – zapakowali do torby kilka egzemplarzy Slate 7 i polecieli do Barcelony. Tutaj poznajemy szczegóły urządzenia. Ekran LCD 1024×600, dwurdzeniowy procesor 1,6 GHz, 1 GB Ram i 8 GB pamięci wewnętrznej. Szału nie ma. Jest jednak coś zupełnie innego. Marka, a dokładnie marki: HP oraz Beats Audio, obie znane i dosyć lubiane. Do tego niebanalny wygląd, cena ($169) i wbudowane drukowanie po ePrint. Myślę, że tablet ten ma szansę na urwanie kawałka rynku, o ile HP go odpowiednio wypromuje. Ja trzymam kciuki.
Lenovo
Chcesz high-endowy smartfon, z ekranem 5,5″ full HD, który rozniesie konkurencję pod względem wydajności, a także wytrzyma długo na baterii? Zaczekaj na Lenovo K900 – telefon z procesorem Intela. Do tego urządzenie jest wykonane, podobno, z największą precyzją i zdecydowanie należy do klasy premium. Jedyną wadą, na ten moment, zdaje się być kompatybilność z aplikacjami, wszystko przez architekturę x86. Całe szczęście, występuje ona tylko przy śladowych ilościach pozycji z Play Store. Czekam na ogłoszenie, kiedy K900 trafi do Polski. Na razie wiemy, że Chińczycy będą mogli z niego korzystać już od kwietnia.
Podsumowanie
Nowości było naprawdę sporo. Najciekawszym smartfonem, moim zdaniem, był LG Swift F7. Duży ekran, dosyć wydajny procesor, LTE i, znając życie, niska cena sprawiają wrażenie, że może to być ważny gracz na rynku. Na równi postawiłbym też Asusa Padfone Infinity. Może najnowsza wersja zapewni sukces temu pomysłowi? Mam nadzieję. Ciekawe również były smartfony z procesorami Intela. Zawiodłem się natomiast na Huawei i ZTE – wszystkie ich produkty zdają się być niedorobione, jakby brakowało ostatniego szlifu. Szkoda, że trzeba poczekać kilka miesięcy, nim sprzęty z MWC zaczną trafiać na półki sklepowe.
Ostatnia myśl
Gdzie HTC? Gdzie Sony? Tylko jedno urządzenie od Samsunga? O co chodzi? Ano chodzi o to, że MWC traci na swojej świetności. Producenci podążają drogą Apple i zamiast na targach, pokazują swoje najnowsze dzieci na specjalnie przygotowanych konferencjach. Tak też HTC One widzieliśmy chwilę wcześniej, Sony przywiozło ze sobą Xperię Z oraz Xperię Tablet Z – oba świetnie znane, zaś Samsung w trakcie MWC zapowiedział prezentację Galaxy S IV (14 marca). Oczywiście, zyskują na tym mniejsi producenci, jednak to może nie wystarczyć. W końcu, na takie wydarzenia często jeżdżą entuzjaści, którzy chcą chociaż przez moment pobawić się telefonami, o których będzie pisał cały świat. Mam nadzieję, że to nie był ostatni Mobile World Congress.