4 września miała miejsca najdziwniejsza konferencja w historii technologii mobilnej. Motorola zaprosiła wybranych dziennikarzy na prywatne spotkania w swojej siedzibie i tam pokazała im najnowsze produkty z Chicago. Jednocześnie zabroniła mówić czegokolwiek – aż do dziś.
Co prawda, embargo na informacje o nowościach kończy się za parę godzin, ale udało się dotrzeć do linków do wideo o czterech produktach. Wszystkie zostały wrzucone na oficjalny kanał Motoroli, więc nie są to plotki. Nie dają one jednak pełnej specyfikacji urządzeń – jedynie spojrzenie na najważniejsze funkcje. Motorola od jakiegoś czasu nie kładzie na tabelki, więc taka forma prezentacji pasuje do profilu firmy.
Nowa Moto X. Nazywa się tak samo jak poprzedniczka – Moto X. Żadnego +1, żadnej dwójki. Telefon faktycznie jest większy; ma teraz wyświetlacz o przekątnej 5,2″. Zgodnie z zapowiedziami pojawiły się również nowe faktury plecków. Teraz oprócz plastiku i drewna można wybrać skórę. Wszystko wskazuje na to, że plastikowa ramka (zdecydowanie moje największe zastrzeżenie do pierwszej generacji jeśli chodzi o wygląd) została zastąpiona metalową. Jednak to są szczegóły. Prawdziwe różnice znajdziemy w oprogramowaniu. Touchless Control, przepraszam, Moto Voice w nowej Moto X będzie można wywołać wybraną przez siebie komendą. Koniec z wołaniem „Okay Google Now”. Poza tym, za pomocą asystenta będziemy mogli również wchodzić w interakcję z aplikacjami trzecimi. Na wideo widzimy przykład wysyłania wiadomości przez WhatsApp. Active Display będzie teraz umożliwiał podgląd więcej niż jednego powiadomienia (w końcu!), a przychodzące połączenia wyciszymy ruchem dłoni. Jeśli dobrze rozumiem, to Motorola udoskonaliła również Moto Assist, aplikację odpowiedzialną za dostosowywanie funkcji telefonu w zależności od obecnej sytuacji.
Na dobrą sprawę, ostatnią niewiadomą jest aparat. Jeśli ten będzie świetny (a podobno taki ma być), to nowa Moto X może być najlepszym telefonem z Androidem, który trafił kiedykolwiek na półki w sklepach. 16-gigowa wersja ma kosztować 499 dolarów (99 w abonamencie). Niestety, pewnie nie będzie dostępna w Polsce.
Moto G również zachowała swoją nazwę. Podobnie jak w przypadku X, mamy tutaj rozwinięcie konceptu pierwszej generacji urządzenia. Fantastyczny sprzęt za nieduże pieniądze. Tym razem, zamiast na specyfikację, producent postawił na rozrywkę. Moto G otrzymała 5-calowy wyświetlacz HD oraz głośniki stereo umieszczone po jego obu stronach (podobnie jak w HTC One). Dalej do dyspozycji mamy czterordzeniowy procesor (prawdopodobnie ten sam co wcześniej). Całe szczęście, bateria telefonu dalej ma pozwolić na cały dzień pracy. Cena? Poniżej 200 dolarów. A, wymienne kolorowe plecki również będą dostępne.
O Moto 360 nie trzeba nic wspominać. Ciągle jest najlepiej wyglądającym smartwatchem z Android Wear. Dostępna jest w sprzedaży od dzisiaj za 250 dolarów. Niestety, nie w Polsce.
Moto Hint to z kolei dokładnie to, co przewidziałem jakiś czas temu. Malutka słuchawka Bluetooth, którą obsługujemy Moto Voice w Moto X. Trochę śmieszny, mały gadżet, który z pewnością będzie dla wielu użyteczny. Z pewnością tak wygląda przyszłość słuchawek Bluetooth. Będzie dostępna w sprzedaży za 149 dolarów. Dużo, mało, oceńcie sami. Mam jedynie nadzieję, że nie zaprowadzi nas tam, gdzie dotarł Theodor z filmu Her.